5 sierpień 2005
Tego dnia lało - ale żądza latania była silniejsza:
Wstępne
docieranie w pomieszczeniu - u kolegi, w warsztacie samochodowym
Potem
- koło 17stej - pogoda się poprawiła i bzykaliśmy Rapim do
ostatniej kropli palifka (a wypalił w to popołudnie 5l bańkę
Yamady), ostatniego elektrona w pakietach i ostatniego promyka słońca
- to wszystko się zbiegło przed 21-ą.
Docieraliśmy zgodnie z zaleceniami instrukcji i rad mistrzów
zamieszczonych w necie. Pierwsze zbiorniki na sporym przelaniu
(heli był niesamowicie uśwniniony od palifka) a już pod koniec
silnik pracował prawie na docelowych ustawieniach.
Mimo pracy jeszcze w przelaniu widać tą moc :) Ponadto stabilnośc
w locie i miła bezwładność sprawiają, że z tym heli nudzić
się nie powinno - on wręcz wymaga dynamicznego latania :)
małe porównanie Z
EP10
Listopad 2005
R60 - po dwóch wypadkach (midair i odkręcona śrubka od
"popychacza" wysokosci)
No ale znów lata :)
|